Od rana leje deszcz, nieprzyjemnie, wietrzyście. Szafirowy zwykle Balaton wygląda… jakby wcale go nie było.
Mały zaskroniec koniecznie chce się dostać do domu, pewnie mu zimno w nogi.
Pająki usidliły krople deszczu w pajęczynie a same schowały się w kryjówkach.
Ja też zaszywam się w pokoju. Piecyk cicho mruczy, szkoda, że nie mam kota. Jest czas na zrobienie porządków! W papierach, w myślach, w komputerze. Ile śmieci tam się nazbierało! Ile skarbów znalazło! Zaczęty artykuł, zaplątany adres, zapomniane zdjęcia…
Lubię deszcz. Zmusza do chwili wytchnienia, uporządkowania zaniedbanych spraw. Oczyszcza i odświeża, uspakaja.
Robię sobie pyszną kawę i kontynuuję!