Opanował mnie dziwny leniwy spokój. Siedzę w fotelu, patrzę na Balaton i jakby w półśnie pozwalam swobodnie przepływać myślom. Gdzieś tam mi majaczy, że mam jeszcze dużo pracy, ale gdy w środku dnia z minuty na minutę, gdy niemal w połowie ruchu nagle zapadłam w głęboki sen, zdałam sobie sprawę, że organizm daje mi sygnał – czas się zatrzymać. Posłusznie zostawiłam wszystko i wyluzowałam się. Słyszę świerszcze i ptaki. Unoszę się…
Czasem, gdy jesteśmy zakręceni w pędzie zdarzeń, trudno jest to przerwać. Lubię, gdy coś się dzieje, a ostatnio nie brakowało mi wrażeń. Podróż do Polski, to mnie zawsze ekscytuje, zwłaszcza, gdy jadę w rodzinne strony. Wykłady, entuzjastyczni ludzie, dużo dobrej energii. To męczące, ale budujące, dające siłę przeżycia.
Po powrocie nowe wrażenia, warsztaty zdrowego trybu życia w naszym pensjonacie. Słuchałam ciekawe pogadanki, brałam udział w zajęciach, cieszyłam się ich pozytywnym podejściem do życia. Ale były również obowiązki – zapewnienie gościom wygody i przyjemnego pobytu.
Zaraz potem weekend z grupą DXN. Wdrażanie w życie aspektów poznanych na szkoleniu „7 nawyków skutecznego działania”. Znajomi ludzie, wspaniały temat. Nauczyliśmy, jak patrzeć w inny sposób na codzienne problemy, odpowiednio reagować na zewnętrzne bodźce, zajmować się sprawami, na które rzeczywiście mamy wpływ, świadomie żyć, umieszczać na pierwszym planie naprawdę ważne rzeczy. To tylko niektóre z tematów, ale każdy z nich może znacznie zmienić nasze życie. Jest wśród nich również dbałość o samego siebie – między innymi odpoczynek, nabranie energii, a to bardzo mi teraz potrzebne, aby kontynuować ten nowy tryb życia.
Dlatego wyluzowałam, pozwalam osiąść wrażeniom minionych tygodni, aby zrobić miejsce nowym. Ale już się nie stresuję, że coś nie jest zrobione. Ważne rzeczy, jako „duże kamienie” już są w moim kalendarzu. Ze spokojem i czystym sumieniem poświęcam czas dla siebie, bo teraz wszystko już jest na swoim miejscu.